Doczekać się nie mogę wizyty w domu, w moim Wrocławiu. Mamusine jedzenie, rozmowy, ogród, najbliżsi, za którymi tęsknimy.
Mąż stara się mnie namówić na psa. Niektórzy z Was wiedzą, że miałam kiedyś cudowne szczenię Border Collie o cudownym pleśniatym umaszczeniu. Nie wiem, czy dałabym radę ponownie namówić na wychowywanie szczenięcia - chociaż chwilowo mam dużo czasu. Ale to naprawdę były ciężkie dni - choć cudowne!
Wspaniale jest gdy zwierzę rośnie od maleńkiego w rodzinie. Zaczęłam się zastanawiać czy nie przygarnąć psa ze schroniska...
Pomóżcie mi w moich rozmyślaniach na ten temat...
Cudnie byłoby z pieskiem:). Na pewno wypełniłby Twoje dni. Jasne,że na początku jest trudno,ale to tak fajnie mieć zwierzaka:)
OdpowiedzUsuńUsciski Kochana :*
Ja nie wyobrażam sobie życia bez psów :) Jeśli nie zależy Ci na konkretnej rasie - ja bym wzięła pieska ze schroniska - podobno są o wiele wdzięczniejsze :)) Poza tym zawsze mamy świadomość "dobrego uczynku", tak dużo piesków jest tam niechcianych i niekochanych... :(((
OdpowiedzUsuńNo właśnie bierzemy ze schroniska. Kiedyś pięć kotów moich wyciągnęłam ze schroniska, Holi znaleziona na ulicy... Nie wiem jak przeżyję wizytę w tym miejscu, wszystkich przecież nie mogę przygarnąć... Ale jednemu mogę dać ciepły, kochający dom :)
OdpowiedzUsuń