Coś opuściłam się ostatnio w notowaniu i przypinaniu tutaj swoich myśli. Ogólnie opuściłam się w relacjach międzyludzkich. Jakiś przestój mam. Na pewno nie ze względu na pogodę, bo wczoraj na balkonie z okazji pięknego słońca i wysokiej temperatury przygotowałam skrzynie z ziemią pod warzywnik, donice w domu wypełniłam ziarnami ziół, jutro nasiona pomidorów lądują w skrzyneczkach... Wiem, późno, ale wcześniej nie miałam głowy do takich rzeczy...
Rozregulowałam sobie dzień i noc, wszystko przez 2 tygodnie w Polsce. Siedzenie do późna z mamą, coraz późniejsze śniadania i tym sposobem... nie wiem jak wstanę jutro po 7 rano z łóżka... A wstać trzeba. Mało tego, przecież jeszcze wyjść trzeba, a nie wyrobie się w 15 minut...
Za oknem ptaki śpiewają, ciepły wiatr powiewa, lawenda i oregano czekają na towarzystwo innych ziół na tarasie... Kot nie może się doczekać siatki na balkonie.
Wszystko płynie powoli, spokojnie. Tak jakbym czekała na każda chwilę w spokoju, jakby miało się cos wydarzyć.
Jest dobrze.
Jak dobrze, że jest dobrze.
OdpowiedzUsuńA mnie się coś wydaje, że coś pięknego się wydarzy:)
Ściskam ciepło:*
No mam taką cichą nadzieję :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*