Smutki

Smucę się ostatnio troszkę. Przeziębieniem, niektórymi ludźmi w bliższym i dalszym otoczeniu, ich stosunkiem do mnie, nie mówię o złości tylko powiedzmy przypomnienia sobie gdy czegoś się potrzebuje. Nie lubię tego.
Chciałam napisać, że smucę się tym, że nie mamy własnego mieszkania, żyjemy na wynajmowanym ale od razu pomyślałam sobie, że są ludzie, którzy mają ciężej w życiu i postanowiłam tak nie marudzić, za bardzo nie marudzić...
Smucę się swoimi włosami, tyle centymetrów zapuszczanych latami... Domowy fryzjer to chyba nie był najlepszy pomysł... Czekam do poniedziałku na poprawkę.
Potrzebuję zastrzyku słońca, pieczonych ziemniaków z ogniska, trzaskających gałęzi wśród pięknego, drzewnego dymu, zapachu pieczonych kiełbasek, smaku ciepłej herbaty na świeżym powietrzu a przede wszystkim Męża mi brak, który daleko za oceanem je w tej chwili obiad. Człowiek, który potrafi to wszystko powyższe zamienić dla mnie w błahostkę. Wracaj szybko do nas.


2 komentarze:

  1. tez czuje bol wynajmowania...ciagle mam wrazenie ,ze kazdego dnia moge dowiedziec sie,ze trzeba sie pakowac i isc dalej...z druiej strony jest dach nad glowa i to sie liczy.... tez u mnie takie smutasy... brak slonca dobija...a wlosy nie zeby ..odrosna :) w ciazy zawsze rosna jak oszalale.. :) bedzie ok sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że szybko urosną, są ciutkę za krótkie ale fryzura mi się podoba :)
    Smutasy muszę na bok odstawić, psują nastrój, chociaż nieraz ciężko odrzucić je, otrzepać się z tej atmosfery.

    :*

    OdpowiedzUsuń