Żyję

Można powiedzieć, że w lekkim zawieszeniu. Nie wychodzę za często z mieszkania, które jest cudowne. Nie wychodzę z niego nie dlatego, że takie właśnie jest, ale ze... strachu. Nie znam języka, ludzie są inni. Obca dzielnica, obce wszystko. Ograniczam się do wyjść z Mężem na zakupy, do IKEI, po sprzęty do kuchni, po akcesoria łazienkowe, po wszystko, co jest niezbędne w nowym mieszkaniu. A to, jak wspomniałam jest cudowne. Dużo światła, spory taras, salon i sypialnia mają spore okna. To wszystko bardzo minie cieszy... Reszta mnie jednak bardzo martwi...

Od 2007 roku prowadziłam bloga jutka.blox.pl. Poznałam dzięki temu Magdę (majanaboxing.blox) i część Jej wspaniałego, ciepłego życia, Dorotę (lemontea.blox), która teraz wspaniale realizuje swoją pasję (również poprzez kulinarnego bloga , swoją drogą pamiętam do dziś przygody Jej rodziny z np. zakupem samochodu - podróż kontenerem, czy też zajście w ciążę, wspaniałe zdjęcia z tamtego momentu), Qoopkę (qoopkadiary.blogspot) i Jej życie za granicą, wspaniałe fotografie, obserwowanie jak rośnie maleńka Qoopka... Marynarkę (marynarka.blox.pl) i Jej życie rodzinne, Kociokwik (kocio-kwik.blogspot) - historie z kociego domu, Cudawianki (cudawiankikuchenne.blox) czy Arch.blox... I oczywiście Agatę, która zamknęła swoje zapiski.

Ci, którzy są ze mną przez te kilka lat widzieli wiele, byli ze mną w wielu trudnych chwilach, wiedzą, ile jest za mną, byli wtedy przy mnie, gdy było ciężko, byli wtedy, gdy nie prosiłam, a potrzebowałam, żeby byli. Byli ze mną Ci, których nie znam osobiście, ale czytając i odwiedzając siebie nawzajem mogę powiedzieć, że pomimo tylu lat znania się wirtualnie, są dla mnie ważni...

I bardzo się cieszę, że zaglądają tu nieliczni. Nieliczni, ale Ci sami. Nie patrzę na statystki, i miło mi jeśli czasem ktoś zabłądzi dzięki wyszukiwarce i trafi tutaj... Jednak nikt nie będzie wiedział lepiej od Was, którzy są ze mną od października 2007 roku.


Tymczasem za oknem deszcz, chłodno, koło mnie dzban herbaty. Na korytarzu słyszę jak panowie remontują elewację nad wejściem do budynku... Czeka nas dzisiaj wyprawa do, hmmm... my to nazywamy OBI, bo jest właściwie jak nasze OBI połączone z CASTORAMĄ ;) i IKEI. Brakuje paru dość potrzebnych rzeczy jeszcze.

I teraz gdy napisałam poprzednie zdanie, przypomniało mi się jak ciepły był tamten blog, jak domowy... Brakuje mi tego... Tytuł chyba odbiega od rzeczywistości. Popracuję nad tym, przemyślę...

6 komentarzy:

  1. jestem...nie wyobrazam sobie zeby mnie tu nie bylo... czasami czuje,ze Cie znam jakbys mieszkala obok... jak przestawalas pisac...to brakowalo..i czekalam az znow zaczniesz...ciesze sie,ze jestes w wirtualnym swiecie... :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, byłam, jestem i będę:).
    Czytam, przytulam, myślę, kibicuję i życzę.
    Jak najlepiej, jak najbardziej, jak najcieplej...
    Cieszę się, że jesteś, że piszesz :).
    Jak przestawałaś pisać, zamykałaś bloga... to Cię szukałam... :)
    Tak dobrze,że jesteś.:)

    A tam na pewno się odnajdziesz, zobaczysz :) Trzymam kciuki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. qoopka temu winna, ze tu trafilam...
    i tak sobie przypomnialam moj przyjazd do DE, 9 lat temu... i co z tego, ze lyknelam przedtem niemieckiego...jak trafisz na land z dialektem, to zaczyna byc "zabawnie" i nic ci kursy nie daja... najlepiej uczyc sie na miejscu, a urzednikami sie nie przejmuj, udawaj, ze wiesz wiecej niz oni ;)...trzymam kciuki...drücke die daumen ;)

    liebe grüße
    wkropka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem wśród tych, które tu trafiły błądząc w wyszukiwarce. Myślę, że zostanę, bo poczułam, to coś, że tutaj zasiądę:*
    Powodzenia w stawianiu stóp po ziemi niemieckiej.

    OdpowiedzUsuń